czwartek, 26 marca 2015

Tort czekoladowoowocowy (prosty i pyszny)

Ten tort robię ostatnio bardzo często. Mimo to nigdy nie zdołałam go sfotografować, bo znikał w mgnieniu oka. Tym razem się udało i w końcu publikuję przepis, o który często pytaliście.

Tort nie jest na bazie biszkoptu, więc nikt nie powinien mieć problemu z jego wykonaniem. Bazą jest wilgotne ciasto czekoladowe, przełożone domową frużeliną i kremem z serka mascarpone, ubitej śmietany i wanilii. Do tego posmak mięty i moc truskawek!

Jest to lekko zmodyfikowana wersja ciasta z książki Moje wypieki i desery Doroty Świątkowskiej. Autorka wykonuje go z owocami lata, ja często - z racji różnych pór roku - wyręczam się domową frużeliną truskawkowo-miętową (zrobiłam rzadszą wersję tego przepisu) bądź mrożonką z owocami leśnymi. Do dekoracji zawsze wykorzystuję listki mięty, bo cudownie komponują się z czerwienią.





Składniki na tortownicę 26 cm (powinny mieć temperaturę pokojową):

  • 300 g mąki pszennej
  • 260 ml oleju z orzechów (bądź słonecznikowego, rzepakowego)
  • 2,5 szkl. cukru brązowego
  • 6 jaj
  • 300 ml mleka
  • 120 g kakao dobrej jakości
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
Krem:
  • 500 g zimnego mascarpone
  • 500 g zimnej śmietany kremówki (30-36%)
  • ziarenka z laski wanilii
  • cukier puder do smaku (1-3 łyżki)
Frużelina:
  • paczka mrożonych owoców leśnych/0,5 kg truskawek lub innych owoców lata
  • 2 łyżeczki agaru (wegetariański zamiennik żelatyny, można użyć 3 łyżeczek żelatyny) dokładnie rozpuszczone w kilku łyżkach gorącej wody
  • 0,5 szkl. cukru (lub więcej do smaku)
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w 2 łyżkach wody
Dodatkowo:
  • świeże owoce: maliny, truskawki, borówki, granat,...
  • listki mięty
W jednym naczyniu mieszamy jaja, mleko, cukier, olej i ekstrakt waniliowy.
Do drugiego naczynia przesiewamy mąkę, kakao, sodę i proszek do pieczenia. Sypkie składniki przesypujemy do mokrych i mieszamy krótko do połączenia składników. Masę przelewamy do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy  i pieczemy w 170 stopniach przez ok. 50 min. Ciasto jest upieczone, kiedy po wbiciu do niego patyczka do szaszłyków, wyjmiemy suche drewienko.
Ciasto studzimy i dzielimy: odcinamy górkowaty wierzch (będziemy go kruszyć), a resztę dzielimy na 2 lub 3 części.

Śmietanę ubijamy na sztywno. Serek miksujemy, by "zmiękł" dodajemy do niego po łyżce ubitej śmietany, kiedy będzie lżejszy łączymy go z resztą śmietany i dodajemy cukier oraz ziarenka z laski wanilii.

Owoce mieszamy z cukrem i podgrzewamy (nie doprowadzając do wrzenia) w garnku aż cukier się rozpuści. Dodajemy sok z cytryny oraz mąkę ziemniaczaną, mieszamy i wciąż podgrzewamy. Następnie zdejmujemy garnek z ognia i powoli dodajemy agar. Mieszamy energicznie, by nie powstały grudki. Chłodzimy. 

Składamy tort.


11. owoce, mięta
10. pokruszony wierzch ciasta (lub starta czekolada)
9. krem waniliowy
8. frużelina
7. czekoladowy blat
6. krem waniliowy
5. frużelina
4. czekoladowy blat
3. krem waniliowy
2. frużelina
1. czekoladowy blat

środa, 11 marca 2015

Bajaderka, czyli nic się nie zmarnuje

Piekłam ostatnio duży tort. Potroiłam wszystkie składniki i ciasto urosło tak wysokie, że nie zmieściłoby się do pudełka. Musiałam więc odjąć jedną warstwę mocnoczekoladowego wypieku i wtedy przypomniałam sobie o bajaderce.
Bajaderka to ciastko, które powstaje z odpadków i resztek cukierniczych, w cukierniach nazywa się je przeglądem tygodnia. Jest idealnym pomysłem, kiedy zostaną nam pojedyncze sztuki różnych przysmaków albo okaże się, że nie dodaliśmy do wypieku cukru albo po prostu nasze dzieło nam nie smakuje. Oczywiście najlepiej jest używać smacznych resztek, ale w bajaderce wszystko da się naprawić ;)
Bazą jest ciasto, najlepiej takie na bazie proszku do pieczenia, ale nie jest to konieczne, najważniejsze żeby było bez kremów, lukrów, żelatyny, owoców itp. Ja miałam mocno czekoladowe, jeśli trafi się mniej czekoladowe należy dodać kakao. Ważny jest także dżem - smak raczej dowolny, ja wybrałam porzeczkowy, dobrze komponuje się z czekoladą i jest lekko kwaśny. Bakalie też są dowolne. Tak naprawdę każda bajaderka będzie inna i najlepiej robi się ją "na oko", ze składników "pod ręką". Pamiętajcie o konsystencji - musi być zwarta i lepka. Moje ciasto jest bez pieczenia, spaja je masło. Nie dodawałam także cukru. Spróbujcie masę przed ułożeniem w blaszce i sprawdźcie, czy nie brakuje mu słodyczy.
Bajaderki mogą być w formie kulek lub ciasta, ja wybrałam drugą opcję. Spód zrobiłam z herbatników, bo tak jest najprościej, a wierzch oblałam rozpuszczoną czekoladą. Ale śmiało możecie kombinować :)




Składniki (na kwadratową blaszkę):

  • 700g ciasta czekoladowego
  • 500g dżemu porzeczkowego
  • 2 paczki herbatników
  • 150g suszonych śliwek
  • 0,5 szkl. mleka
  • 50g masła
  • kilka łyżek popingu z amarantusa amarantusa
  • kilka łyżek siekanych migdałów
  • kilka łyżek owoców goji --> więcej info
  • tabliczka czekolady
Mleko gotujemy i rozpuszczamy w nim masło.
Ciasto kruszymy i mieszamy z dżemem (ja się wspomogłam blenderem), dodajemy mleko z masłem i mieszamy na dość gładką masę, dodajemy dowolne bakalie i mieszamy.
Blaszkę wykładamy folią/papierem. Na dnie układamy herbatniki, wykładamy na nie masę bajaderkową, przykrywamy folią i wkładamy do lodówki. Najlepiej na całą noc. Po tym czasie rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej* i polewamy nią bajaderkę. Wierz możemy jeszcze czymś posypać, ja wykorzystałam jagody goji.

* Kostki czekolady wkładamy do miski,umieszczamy ją na garnku z wodą, tak by jej nie dotykała i gotujemy aż czekolada się rozpuści. 

środa, 4 marca 2015

Cynamonowa kasza z marchewką i orzechami

Bardzo lubię kaszę i chętnie odkrywam jej różne oblicza. Używam jej nie tylko jako dodatek do obiadu, ale także na śniadanie, do ciast, czy jako bazę do kaszotta.
Tym razem kasza w nowej odsłonie. Tworząc to danie inspirowałam się przepisem z Kukbuka i wyszło coś naprawdę ciekawego. Dość słodka, cynamonowa, sycąca przekąska. Warto spróbować - ni to sałatka, ni danie obiadowe, chyba najbliżej temu do tabbouleh (arabskiej sałatki z kaszą).





Składniki na 2 porcje:
  • 1 1/2 łyżki oleju rzepakowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/4 łyżeczka mielonego kardamonu (jeśli lubicie)
  • 100g kaszy gryczanej
  • 1 szkl. wody
  • skórka z pomarańczy - obrana w spiralę (pomarańcza musi być dobrze umyta i sparzona)
  • duża marchewka - starta w paski obieraczką
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • ziarenka z 1/2 granatu
  • orzechy włoskie i laskowe
  • syrop klonowy
Na jednej łyżce oleju podsmażamy przyprawy przez niecałą minutę ciągle mieszając. Dodajemy kaszę i zalewamy wodą. Dodajemy skórkę z pomarańczy, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu. Po ok. 10-15 minutach zdejmujemy kaszę z ognia, wyjmujemy skórkę i ewentualnie odlewamy wodę.

W innym naczyniu, na odrobinie oleju podsmażamy chwilę marchewkę i zalewamy sokiem z pomarańczy. Chwilę smażymy, ale tak, by marchewka zachowała chrupkość.

Marchewkę i kaszę podajemy z dużą ilością granatu, orzechami i syropem klonowym.