Podobno każda kobieta choć raz w życiu powinna ulepić pierogi! Tę czynność mogę już odhaczyć, aczkolwiek wiem,że nie był to pierwszy i ostatni raz. Pierogi mają tę zaletę, że można je nafaszerować wszystkim,a cały psikus polega na tym żeby się nie rozkleiły. W tym celu skorzystałam z rady Babci i brzegi docisnęłam widelcem, co przy okazji dało ładny efekt. Niestety nie mogłam zdecydować się na kształt, więc są prostokąty, półkola i inne. Faktem jest,że Babcia robi to wszystko sprawniej, ale wiem,że praktyka czyni mistrza! Poradziłam sobie mimo szczerej nienawiści do wałka i stolnicy,a co więcej pierogi wyszły bardzo smaczne i zniknęły w trymiga :)
Pomysł na farsz wzięłam z
Przemytników marchewki, groszku i soczewicy, a na pierogi z soczewicą też przyjdzie pora...
Składniki na ciasto:
- 1 1/2 szkl. mąki
- szczypta soli
- ciepła woda
Mąkę wsypujemy do miski, solimy i dolewamy tyle wody aby powstało "luźne" ciasto. Mieszamy w misce aż składniki się połączą, następnie wyrabiamy rękami, masa powinna być lepka ale dobrze "współpracująca". Przekładamy ją na porządnie oprószoną mąką stolnicę i wałkujemy na cieniutki placek. Dzielimy go na prostokąty, koła lub wedle upodobań, nakładamy stosowną ilość farszu i zaklejamy. Brzegi dogniatamy widelcem. Pierogi gotujemy w osolonym wrzątku z dodatkiem oleju (zapobiegnie sklejaniu się pierogów) przez ok. 2-3 min.
Składniki na farsz:
- suszone pomidory w oliwie - ok.300g
- 10 łyżek tejże oliwy
- opakowanie cerka capri - ok.150g
- sól, pieprz, bazylia
Serek rozdrabniamy widelcem, dodajemy drobno pokrojone pomidory, doprawiamy i mieszamy.
Pewnie odsmażone prezentowałyby się lepiej, ale zniknęły zbyt szybko żeby to sprawdzić ;)