sobota, 29 października 2011

Pandiramerino - bułeczki z rozmarynem

Połączenie rozmarynu i rodzynek nie jest oczywiste. Dlatego żeby pokochać te bułeczki trzeba ich spróbować. Większość osób zna je dzięki Aleksandrze Seghi, autorce bloga i książek kucharskich o smakach Toskanii. "Te bułeczki z rozmarynem pochodzą (...) z okresu późnego średniowiecza. Były starannie przyrządzane według określonego rytuału, szczególnie w dniach Wielkiego Postu" (Smaki Toskanii). Bułeczki najlepsze są na ciepło - następnego dnia można je wrzucić na kilka sekund do mikrofalówki.
Przepis jest trochę na oko...ciasto po prostu musi mieć dobrą konsystencję - po wyrobieniu powinno być gładkie, miękkie i elastyczne. 




Składniki:
  • 500g i 2 łyżki mąki
  • 50g cukru
  • 40ml oliwy z oliwek
  • 120g rodzynek, najlepiej drobnych
  • 30g  świeżych drożdży
  • trochę ciepłego mleka (ok. 100 ml)
  • ciepła woda
  • 1 żółtko
  • 2-3 łyżki drobno pokrojonego świeżego rozmarynu
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej
Rodzynki moczymy w ciepłej wodzie przez 20 min. i odsączamy. 
Drożdże rozcieramy z 2 łyżkami cukru, zalewamy ciepłym (ale nie gorącym) mlekiem, mieszamy, posypujemy mąką i odstawiamy do wyrośnięcia. Kiedy zaczyn wyrośnie dodajemy go do mąki, cukru i soli. Dokładnie mieszamy, dodajemy trochę ciepłej wody (ok. 1/2 szklanki) i zaczynamy wyrabiać, dodajemy oliwę i dalej wyrabiamy ciasto. Jeśli składniki są za suche dodajemy trochę ciepłej wody - tylko ostrożnie, żeby nie było jej za dużo, bo trudniej będzie dobrze wyrobić masę. Ciasto powinno być miękkie, gładkie i sprężyste. Na końcu dodajemy odsączone z wody rodzynki i posiekany rozmaryn - wyrabiamy aż dodatki rozprowadzą się po całej masie. Kulkę ciasta zostawiamy w misce i przykrywamy ściereczką, chowamy w ciepłe miejsce na ok. 40 min. aż ciasto urośnie.
Po tym czasie formujemy z niego kuleczki i układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Znów przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 30 min. w ciepłym miejscu. Po tym czasie smarujemy bułeczki rozmąconym żółtkiem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w 180 stopniach przez 18-20 min.

Cytrynowe risotto Nigelli

Bardzo lubię to risotto, można je robić o każdej porze roku. Dobrze smakuje zarówno samo, jak i jako dodatek do "czegoś mocniejszego".

Przepis pochodzi z książki Nigella Gryzie i jak przystało na autorkę nie jest skomplikowany.




Składniki:
  • 4 szalotki lub dymki
  • 2-4 łodygi selera naciowego
  • 120g masła
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 600g ryżu do risotto, np.arborio
  • ok.2 l bulionu warzywnego (jeśli będzie go za mało, należy sięgnąć po gorącą wodę)
  • skórka i sok z 1 cytryny
  • 2 żółtka
  • igiełki z ok.4 gałązek rozmarynu - drobno posiekane
  • 8 łyżek startego parmezanu/grana padano + trochę do posypania
  • 8 łyżek śmietany kremówki
  • sól morska
  • świeżo mielony pieprz
Podgrzewamy wywar warzywny i utrzymujemy na granicy wrzenia. Szalotki i seler szatkujemy, następnie podsmażamy w dużym garnku na połowie masła i oliwie. Po ok. 5 min. wsypujemy ryż, mieszamy tak,aby każde ziarenko było w tłuszczu. Dodajemy po jednej łyżce wazowej wywaru do ryżu i mieszamy,aż płyn wsiąknie. Czynność tę należy powtarzać aż ryż będzie al dente - "jego ziarna będą ugotowane od zewnątrz, lecz ich środek wciąż będzie stawiał lekki opór zębom" (Nigella). Do risotta dodajemy rozmaryn i skórkę cytryny. W misce ubijamy sok z cytryny, żółtka, śmietanę, parmezan, sól i pieprz. Gdy ryż utraci mączny smak, zdejmujemy garnek z ognia i dodajemy pozostałą część masła wraz z mieszanką śmietanową, dokładnie mieszamy. Możemy dodać więcej parmezanu, doprawić i pałaszować!

niedziela, 23 października 2011

Muffiny z dżemem truskawkowym

Nigdy wcześniej nie robiłam muffin z dżemem i nawet nie miałam takiego zamiaru, ale kiedy około godziny 1 w nocy nie mogłam znaleźć w lodówce masła orzechowego, natknęłam się na tegoroczny specjał mojej mamy. Pyszny, słodki, truskawkowy. Natchniona owym smakołykiem zmieniłam plan działania i upiekłam migdałowe muffinki z dżemem.




Składniki:
  • 1 i 3/4 szkl. mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • kilka łyżek zmielonych migdałów (2-4)
  • 1/2 - 3/4 szkl. cukru pudru - ilość jest zależna od tego,jak bardzo słodki jest dżem
  • 1 szkl. mleka
  • 1/3 szkl. oleju
  • 1 wiejskie jajo
  • 1 łyżeczka ekstraktu z migdałów
  • dżem truskawkowy
  • płatki migdałów
Przygotowujemy formę do pieczenia muffin - wykładamy ją papilotkami lub smarujemy masłem. 
Mąkę, proszek do pieczenia, zmielone migdały, cukier puder i sodę mieszamy w jednej misce. W drugiej miksujemy jajo, mleko, olej, ekstrakt. Następnie szybko łączymy zawartość obu naczyń łyżką. (Zbyt długie mieszanie bądź miksowanie może spowodować to,że babeczki nie wyrosną) . Foremkę możemy napełnić w dwojaki sposób: 1) nalewamy łyżkę masy, kładziemy na nią łyżeczkę dżemu, który przykrywamy kolejną łyżką masy, na wierzch kładziemy kilka płatków migdała. 2) napełniamy koszyczki do 3/4 wysokości, na wierzch kładziemy łyżeczkę dżemu, którą oprószamy kruszonką* i migdałami.
Pieczemy 20-25 min. w 180 stopniach.

* zimne masło + mąka + cukier -> gnieciemy palcami, ale nie wyrabiamy ciasta, kruszymy to,co nam wyjdzie.




środa, 19 października 2011

Tarta z pomidorami i serem kozim.

Właściwie jest to zmodyfikowany przepis z Palce Lizać (10.10.2011). Jeśli ktoś nie lubi intensywnego smaku i zapachu koziego sera, może pokombinować z innymi rodzajami. W oryginalnym przepisie podany jest tylko kozi ser (200g), ale z racji tego,że moja mama nie przepada za jego smakiem, zmieszałam go z mascarpone i camembert.



Składniki:
  • 125g sera koziego
  • 60g mascarpone
  • 75g camembert
  • 100ml śmietany 22%
  • 2 łyżki miękkiego masła
  • ciasto francuskie
  • 2 duże pomidory obrane ze skórki
  • oregano
  • 1-2 łyżeczki ziół prowansalskich
  • oliwa z oliwek
Sery miksujemy ze śmietaną, masłem i ziołami prowansalskimi. 
Formę do tarty wykładamy ciastem francuskim - zalecam nakłucie ciasta i podpieczenie go chwilę bez nadzienia, dzięki czemu tarta nie będzie płaska. Tak przygotowany spód smarujemy masą z serów, następnie układamy na niej plastry pomidora, skrapiamy oliwą i posypujemy oregano. Brzegi ciasta francuskiego można posmarować roztrzepanym jajkiem - będą bardziej złote po upieczeniu.
Pieczemy ok.40 minut w 170 stopniach.


Tarta z brokułami

Tarta z wytrawnym nadzieniem, to tak zwany quiche (kisz). Kiedyś pieczony był na spodzie z ciasta chlebowego, teraz stosuje się ciasto francuskie lub kruche. Można na nim położyć niemalże wszystko, jest to dobry sposób na opróżnienie lodówki ;) Nadzienie najczęściej łączy się masą serowo-smietanowo-jajeczną, ale nie jest to reguła. Najbardziej znany jest Quiche Lorrain, w Polsce czasem nazywany tartą cebulową.
Ja postanowiłam zrobić kisz z brokułami, świetnie smakuje zarówno na ciepło jak i na zimno. Można go zatem zabrać na piknik lub zapakować na lunch.







Składniki:
     na cisto: (Można użyć innego przepisu na kruchy spód do wytrawnych wypieków.)
  • 1 szkl. mąki pszennej (jeśli ciasto będzie za bardzo maślane należy dodać więcej)
  • 1/4 - 1/2 szk. mąki graham
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 150g masła
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 3 łyżki zimnej wody
     na nadzienie:
  • 1 duży brokuł
  • 3 ząbki czosnku
  • 4 jaja wiejskie
  • opakowanie serka wiejskiego
  • 100ml śmietany 22%
  • 60g serka mascarpone
  • 150g sera żółtego
  • gałka muszkatołowa
  • pieprz kajeński
  • sól
Z mąki, masła, soli, proszku do pieczenia i wody zagniatamy ciasto i wstawiamy je na godzinę do lodówki.
W misce roztrzepujemy jaja,serek mascarpone, śmietanę i serek wiejski. Dodajemy drobno posiekany czosnek. Przyprawiamy gałką, solą i pieprzem kajeńskim.
Po upływie godziny wyjmujemy ciasto z lodówki i wykładamy nim formę do pieczenia tart, po czym wstawiamy ją z powrotem do lodówki na pół godziny.
W tym czasie, myjemy brokuła, dzielimy na małe różyczki i wsadzamy do osolonego wrzątku na 4 minuty, odcedzamy i czekamy aż ostygnie.
Schłodzone ciasto wstawiamy do rozgrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 20 minut (aż będzie lekko złote), następnie układamy na spodzie kawałki brokuła, polewamy je masą serowo-jajeczną i przykrywamy pierzynką z tartego, żółtego sera. Wstawiamy do piekarnika na ok.50min. (aż masa się zetnie, a ser zarumieni).

poniedziałek, 17 października 2011

Pesto

Czy w kuchni jest piękniejszy zapach od smażonego na oliwie czosnku z suszonymi pomidorami? Ja sobie takiego w tej chwili nie przypominam. To danie jest przepyszne, szybkie i proste. Przepisu nauczyłam się od Łukasza K. , który zrobił nam kiedyś ten rarytas na obiad przy okazji wyjazdu sylwestrowego. Od tego czasu jest to główne danie randkowe wśród moich znajomych, gdyż robi wrażenie a nie wymaga spędzenia połowy dnia w kuchni. Właściwie całość powstaje ok.11 minut - czyli tyle, ile gotuje się makaron. Ponad to wszystkie składniki, poza bazylią, można długo przechowywać dzięki czemu zawsze możemy być przygotowani na ewentualną konieczność ugotowania czegoś smacznego i ekspresowego.





Składniki:
  • słoiczek zielonego pesto
  • 400g pełnoziarnistego spaghetti
  • słoiczek czarnych oliwek
  • słoiczek suszonych pomidorów w oleju
  • świeża bazylia - ok.1/3 - 1/2 krzaczka
  • kilka ząbków czosnku
  • oliwa z oliwek
  • kapary
  • parmezan
Makaron gotujemy al dente wg przepisu na opakowaniu. W tym czasie na oliwę wyciskamy czosnek, dorzucamy pokrojone suszone pomidory - podsmażamy. Do miski wrzucamy zawartość słoika z pesto, pokrojone na połówki oliwki, odsączone z zalewy kapary i posiekaną bazylię. Gdy makaron będzie ugotowany, odcedzamy go i dokładamy do miski z pesto. Dokładnie mieszamy, dodając sporą ilość parmezanu i oliwę z oliwek. 

Czarne oliwki, suszone pomidory i kapary można ze sobą dowolnie zestawiać, nie muszą jednocześnie znajdować się w daniu. Jeżeli ktoś nie lubi oliwek bądź kaparów, może ich po prostu nie dodawać, ale pełna wersja - ze wszystkimi składnikami - jest najbardziej wyrazista.

Pesto oczywiście można wykonać samemu bazując na bazylii i orzechach piniowych, ale wówczas danie nie będzie ekspresowe.


niedziela, 16 października 2011

miętowo-czekoladowe cupcakes

Pomysł wziął się z resztki zielonego barwnika i sympatii do połączania tych smaków, a kiedy znalazłam czekoladę z miętowym nadzieniem sprawa była jasna i wzięłam się do roboty. Jeśli ktoś lubi połączenie orzeźwiającej mięty z mocną czekoladą, powinien spróbować tych babeczek.





Składniki:

  • 1 i 3/4 szkl. maki
  • 3/4 szkl. cukru pudru
  • 2 czubate łyżki dobrego kakao
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenie
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 100g czekolady z miętowym nadzieniem, pokrojonej na malutkie kwadraty
  • jajo wiejskie lub 100g gorzkiej czekolady
  • 1 szklanka mleka
  • krople miętowe (100% miętowej nalewki) - ilość wg smaku*
  • 1/3 szkl. oleju roślinnego
Łączymy w osobnych naczyniach składniki suche i mokre. Mieszamy je ze sobą (szpatułką/łyżką) szybko i energiczne, mogą być małe grudki. Dodajemy czekoladę, mieszamy. Napełniamy foremki do połowy wysokości.
Pieczemy ok.20 min. w 180-200stopniach.
Gdy ostygną nakładamy miętowe czapeczki i ozdabiamy kakaową posypką.

Krem:

  • ser do serników - ok. 1/2 wiaderka
  • zielony barwnik
  • cukier puder - ilość wg smaku
  • 20 kropli miętowych
Miksujemy ser z cukrem pudrem, dodajemy krople miętowe i barwnik. Powinno się dodać miękkie masło, aby krem był bardziej sztywny,ale ja zrobiłam "chudszą" wersję.

Krople miętowe - na rynku są dostępne ekstrakty miętowe, ale najprostszym rozwiązaniem jest zakup naturalnych kropli miętowych w aptece, jeżeli skład w 100% pochodzi z liści mięty pieprzowej śmiało możemy je stosować do wypieków.


* Jeśli robię czapeczkę z kremu kakaowego, daję więcej kropli do środka ciasta, a jeśli miętową to mniej.

wtorek, 11 października 2011

Zupa soczewicowo-pomidorowa

Bardzo lubię połączenie zielonej soczewicy z pomidorami, a w zupie ich jeszcze nie jadłam. Poza tym w końcu mogłam wykorzystać asafetidę*, którą kupiłam jakiś czas temu. Przepis pochodzi ze świetnej książki Moniki Mrozowskiej-Szaciłło i Macieja Szaciłło " Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy". To już trzecia dobra zupa, którą robiłam wg receptury Przemytników.

*asafetida to żywica pozyskiwana z korzeni i kłączy zapaliczki cuchnącej (Ferula assa-foetida). Używa się jej w małych ilościach, gdyż ma bardzo intensywny smak i aromat, przypominający cebulę. Idealna dla osób mających problemy z wątrobą, jest dobrym lekarstwem na niestrawność. Używa się jej głównie w kuchni orientalnej. Często dodaje się ją do potraw z warzyw strączkowych, gdyż niweluje wzdęcia. W Polsce nazywana czarcim łajnem lub smrodzieńcem,w Anglii stinking gum, a w Niemczech Stinkasant. Ale proszę się nie zrażać tymi nazwami zwyczajowymi, pochodzą od zapachu świeżej żywicy a w sklepach sprzedawana w formie żółtego proszku.





Składniki:
  • 1 szkl. zielonej soczewicy
  • 1 i 1/2 łyżki suszu warzywnego
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżka kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka oregano
  • 4 ziarenka zielonego pieprzu
  • 1 łyżka słodkiej papryki
  • szczypta chilli
  • 1/2 łyżeczki asafetidy
  • 5 łyżek oliwy z oliwek
  • sól do smaku
Soczewicę moczymy przez 2h i gotujemy w podwójnej ilości wody aż będzie miękka. Następnie dodajemy do niej jeszcze litr wody, koncentrat pomidorowy i zmielony susz warzywny oraz prażone przyprawy.
Przyprawy prażymy w następujący sposób: na rozgrzaną oliwę wrzucamy kmin rzymski, gdy się przyrumieni dodajemy pieprz i asafetidę, zdejmujemy z ognia. Dosypujemy oregano, chilli i słodką paprykę. Zawartość patelni wlewamy do zupy, doprawiamy solą i gotujemy jeszcze ok. 10 min. aby smaki się połączyły.


ciasto bananowe

To ciasto postanowiłam zrobić, w czasie gdy odrywaniec cynamonowy rósł sobie w cieple. Jest na prawdę szybkie i nie wymaga dużo przygotowań. Ekonomicznie/Ekologicznie jest robić oba ciasta jednocześnie, gdyż pieką się w tej samej temperaturze, poza tym oba przepisy mają podane składniki na małą formę (keksówkę) i bardzo szybko znikają, więc lepiej od razu podwoić proporcję i zrobić dwa lub, tak jak ja, przygotować jedno podczas odpoczynku drugiego.
Przepis dostałam od Starki, która kiedyś przyniosła do liceum wypiek mamy, a ponieważ uwielbiam smak bananów od razu go polubiłam i teraz, po latach ;) upiekłam. Ciasto jest wilgotne i bardzo bananowe, od siebie dodałam kilka łyżek zmielonych orzechów laskowych.





Składniki:

  • 1 szkl. cukru
  • 1 szkl. mąki
  • 3/4 kostki masła w temperaturze pokojowej
  • 3 jaja od kury z wolnego wybiegu
  • 4 dojrzałe banany
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • kilka łyżek zmielonych orzechów
Masło utrzeć z cukrem, dodawać po jajku wciąż ucierając. Dodać resztę składników, miksować. 
Banany rozgnieść widelcem i dodać do masy, wymieszać.
Piec ok.40 min. w 180 stopniach. Nie wyjmować od razu.
Oprószyć cukrem pudrem.

Odrywaniec cynamonowy

Przeglądając blogi kulinarne, natknęłam się na ten przepis. Zainteresowała mnie "instrukcja obsługi" tego ciasta, tzn. to,że nie potrzebny jest nóż aby je podzielić. Jest idealne na wszelkiego rodzaju wycieczki, gdyż jest pożywne i jeśli najdzie nas ochota na coś słodkiego wystarczy sobie oderwać kawałek.
Odrywaniec, jak każde ciasto drożdżowe, najlepiej smakuje zaraz po wyjęciu z pieca.








Składniki:
  • 1/2 szkl. mleka
  • 1/2 szkl. wody
  • 1/3 szkl. cukru
  • 400g mąki
  • 18g świeżych drożdży
  • 60g masła
  • jajo od kury z wolnego wybiegu
  • szczypta soli
  • 1/2 szkl. brązowego cukru
  • 3 łyżki cynamonu
  • 3 łyżki roztopionego masła
Najpierw robimy zaczyn: dokładnie mieszamy 30ml ciepłego mleka, drożdże i łyżeczkę cukru, odstawiamy na parę minut.
Rozpuszczamy masło i zostawiamy do ostygnięcia. Podgrzewamy resztę mleka i wodę, tak aby były ciepłe (nie gorące). W misce mieszamy mąkę, cukier, szczyptę soli. Dodajemy rozczyn, ostudzone masło, wodę z mlekiem i rozbełtane jajko. Wyrabiamy ciasto. Jeśli za bardzo się klei - a będzie się kleić - należy dodać trochę więcej mąki, ale nie za dużo! Miskę z ciastem przykrywamy czystą ściereczkę i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę.

W tym czasie warto zająć się ciastem bananowym, które szybko się robi, a piecze się tyle samo czasu i w tej samej temperaturze co odrywaniec drożdżowy ;)

Gdy masa urośnie przekładamy ja na stolnicę i rozwałkowujemy na prostokąt (mniej więcej 30cm na 50 cm). Smarujemy rozpuszczonym masłem i tniemy na 5 prostokątów (30x10) wzdłuż krótszego boku. Każdy z nich posypujemy mieszanką brązowego cukru z cynamonem. Następnie układamy jeden na drugim i tniemy ten stosik na 6 równych części (5x10). Kładziemy jeden na drugim i przenosimy do małej keksówki. Całość posypujemy resztką cukru z cynamonem. Zostawiamy w ciepłm miejscy na ok 45 minut.
Pieczemy 40 minut w 180 stopniach.

środa, 5 października 2011

tarta malinowa

Biegnijcie po maliny!Ten przepis przysłała mi Basia S."Chcialabym Ci podeslac przepis na megaprosta tarte z malinami, ktora wszyscy ubostwiaja."  Rzeczywiście, przepis jest banalny, przygotowanie nie wymaga dużo czasu,a smak nietrudno pokochać. Podczas pieczenia cała kuchnia pachnie malinami i migdałami, co implikuje przyspieszoną pracę ślinianek. Na szczęście ciasto piecze się krótko i szybko można przejść do pałaszowania.
Przepis nie należy do dietetycznych - wręcz przeciwnie, ale myślę, że raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie łakocie, szczególnie w wakacje, gdy powietrze pachnie jak malinowa mamba, a owoce są świeże, choć mrożone podobno też się nadają i z tego powodu w zamrażarce zagościła łubianka malin.






Składniki:
  • 225g masła
  • 240g + 1 łyżka mąki pszennej
  • 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 60g + 3 łyżki cukru
  • 150g płatków migdałowych
  • 1 łyżka mleka
  • łubianka malin
Rozpuszczamy 125 g masła. Mieszamy 240g mąki pszennej, proszek do pieczenia,3 łyżki cukru dodajemy rozpuszczone masło i wyrabiamy ciasto (co trwa chwilę), wykładamy nim formę (średniej wielkości), wkładamy do lodówki na 30 min.
Na małym ogniu rozpuszczamy pozostałe masło (100g), dodajemy 60g cukru, mleko, łyżkę mąki, ciągle mieszając dodajemy płatki migdałów.
Wyjmujemy formę z lodówki i pieczemy 10 min w 200 stopniach na dolnym poziomie piekarnika. Po wyjęciu układamy na nim owoce, posypujemy mąką ziemniaczaną i smarujemy masą migdałową.
Wstawiamy do piekarnika, na środkowy poziom, pieczemy ok.20 min, w 200stopniach, aż migdały się przyrumienią.

Ja wolę klasyczny spód, ale ten robi się dużo szybciej i łatwiej, więc ciasto wyjdzie każdemu, kto nie przypali masy migdałowej ;)

Basia napisała,że maliny można zastąpić innymi owocami, muszę spróbować w wersji z truskawkami, może jeszcze gdzieś znajdę świeże.

poniedziałek, 3 października 2011

zdrowy chleb

Pieczywa nie jem, przynajmniej staram się nie jeść, bo są sytuacje, kiedy (poza głodówką) nie ma innej alternatywy. Motywacją są oczywiście względy dietetyczne, dlatego postanowiłam sama upiec chleb, żeby znać jego zawartość i pozbawić go wszystkich zbędnych dodatków. Przepis i zakwas dostałam od Pani Ani i bardzo za to dziękuję.
Chleb wyszedł bardzo smaczny, wilgotny i autentycznie pełnoziarnisty, zawiera mnóstwo błonnika.








Składniki:
  • ZAKWAS - najlepiej go od kogoś dostać, jeśli nie ma takiej możliwości, można go zrobić samemu , w internecie jest pełno przepisów
  • po szklance: siemienia lnianego, pestek słonecznika, sezamu, otrębów pszennych, płatków owsianych, mąki żytniej
  • 1 kg mąki orkiszowej i żytniej - ważne,by orkiszowej było więcej niż żytniej
  • łyżka soli
  • ok.5 szklanek wody
Mieszamy wszystkie składniki suche oprócz kg mąki (z drugiej kropki), dodajemy do nich sól, a następnie kilogram mąki, dokładnie mieszamy. Do zakwasu wlewamy trochę ciepłej wody, mieszamy i wlewamy do ciasta. Łączymy składniki i dolewamy wodę. Masa powinna być lepka, ale nie bagienna. Wyrabiamy ciasto, starając się by dostał się tam jak najwięcej powietrza, do czasu gdy zacznie wydawać odgłosy "pufff". Teraz jest moment na odłożenie kawałka ciasta do słoika, by mieć zakwas na kolejny raz. Słoik zakręcamy i wstawiamy do lodówki. Wkładamy ciasto do blachy nasmarowanej olejem, przykrywamy czystą ściereczką i odkładamy na 12 godzin, najlepiej w ciepłe miejsce.  Po tym czasie pieczemy je w 180-200stopniach przez 80 min.