Połączenie rozmarynu i rodzynek nie jest oczywiste. Dlatego żeby pokochać te bułeczki trzeba ich spróbować. Większość osób zna je dzięki Aleksandrze Seghi, autorce bloga i książek kucharskich o smakach Toskanii. "Te bułeczki z rozmarynem pochodzą (...) z okresu późnego średniowiecza. Były starannie przyrządzane według określonego rytuału, szczególnie w dniach Wielkiego Postu" (Smaki Toskanii). Bułeczki najlepsze są na ciepło - następnego dnia można je wrzucić na kilka sekund do mikrofalówki.
Przepis jest trochę na oko...ciasto po prostu musi mieć dobrą konsystencję - po wyrobieniu powinno być gładkie, miękkie i elastyczne.
Składniki:
- 500g i 2 łyżki mąki
- 50g cukru
- 40ml oliwy z oliwek
- 120g rodzynek, najlepiej drobnych
- 30g świeżych drożdży
- trochę ciepłego mleka (ok. 100 ml)
- ciepła woda
- 1 żółtko
- 2-3 łyżki drobno pokrojonego świeżego rozmarynu
- 1/2 łyżeczki soli morskiej
Rodzynki moczymy w ciepłej wodzie przez 20 min. i odsączamy.
Drożdże rozcieramy z 2 łyżkami cukru, zalewamy ciepłym (ale nie gorącym) mlekiem, mieszamy, posypujemy mąką i odstawiamy do wyrośnięcia. Kiedy zaczyn wyrośnie dodajemy go do mąki, cukru i soli. Dokładnie mieszamy, dodajemy trochę ciepłej wody (ok. 1/2 szklanki) i zaczynamy wyrabiać, dodajemy oliwę i dalej wyrabiamy ciasto. Jeśli składniki są za suche dodajemy trochę ciepłej wody - tylko ostrożnie, żeby nie było jej za dużo, bo trudniej będzie dobrze wyrobić masę. Ciasto powinno być miękkie, gładkie i sprężyste. Na końcu dodajemy odsączone z wody rodzynki i posiekany rozmaryn - wyrabiamy aż dodatki rozprowadzą się po całej masie. Kulkę ciasta zostawiamy w misce i przykrywamy ściereczką, chowamy w ciepłe miejsce na ok. 40 min. aż ciasto urośnie.
Po tym czasie formujemy z niego kuleczki i układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Znów przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 30 min. w ciepłym miejscu. Po tym czasie smarujemy bułeczki rozmąconym żółtkiem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w 180 stopniach przez 18-20 min.
Ciesze sie bardzo, ze wyprobowalas przepis z mojej ksiazki. Buleczki na zdjeciu wygladaja bardzo apetycznie. Gratuluje rowniez fajnego bloga. Pozdrawiam, Aleksandra.
OdpowiedzUsuńdziękuję :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko takiemu połączeniu, wręcz przeciwnie - czuję się nim nawet nieco zachwycona :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze są jeszcze ciepłe :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobre na przekąskę.
OdpowiedzUsuńUpiekłam i ja. Zapomnialam dodac zółtko ale i tak wyszly wspaniale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie