Inspiracją do mojego dania były właśnie te wakacje, a poza tym jakoś tak naturalnie wszyscy łączą czarny makaron z morską fauną. Sos powstawał intuicyjnie i wyszedł świetnie, ostry i delikatny jednocześnie.
Dodam, że owoce morza są uznawane za afrodyzjak, ze względu na dużą ilość cynku działają pobudzająco, zwłaszcza na panów. A chilli, o czym pisałam już wcześniej, zawiera kapsaicynę, czyli związek odpowiedzialny za ostry smak - organizm czując pieczenie wyzwala naturalne środki przeciwbólowe, czyli endorfiny, które wprawiają nas w szczęśliwy nastrój.
Składniki:
- 300g czarnego spaghetti
- 500g (mrożonych) owoców morza
- 200ml białego wytrawnego wina
- ok. 1cm czerwonej papryczki chilli bez ziarenek
- ząbek polskiego czosnku
- łagodna, biała cebula
- 100 ml śmietany kremówki
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- sól morska, świeżo mielony pieprz
- duża garść drobno pokrojonej natki pietruszki
- po garstce rukoli na talerz
- dwie łyżki masła
Owoce morza trzymamy w nocy w lodówce, żeby lekko się rozmroziły.
Wstawiamy wodę na makaron. Gotujemy go w między czasie (wg instrukcji na opakowaniu), pamiętając żeby był świeżo odcedzony - lepiej żeby sos chwilę poczekał.
Cebulę, czosnek, chilli podsmażamy na małym ogniu na maśle, dodajemy owoce morza (jeśli są jeszcze zamarznięte - smażymy aż woda trochę odparuje).Następnie wlewamy wino, czekamy aż odparuje alkohol. Dodajemy śmietankę i koncentrat, doprawiamy solą i pieprzem. Zdejmujemy garnek z ognia i wrzucamy drobno pokrojoną natkę i makaron.
Spaghetti układamy na garstce rukoli.
Cebulę, czosnek, chilli podsmażamy na małym ogniu na maśle, dodajemy owoce morza (jeśli są jeszcze zamarznięte - smażymy aż woda trochę odparuje).Następnie wlewamy wino, czekamy aż odparuje alkohol. Dodajemy śmietankę i koncentrat, doprawiamy solą i pieprzem. Zdejmujemy garnek z ognia i wrzucamy drobno pokrojoną natkę i makaron.
Spaghetti układamy na garstce rukoli.