Mimo iż te smakołyki najlepiej smakują nad morzem, to jednak czasem ma się na nie ochotę także w innych rejonach. W tym celu warto zaopatrzyć się w gofrownicę. Ja swoją kupiłam jak byłam dzieckiem i teraz, co jakiś czas ją wyciągam i napawam radością siebie i bliskich. Ostatnio gofry zrobiłam na piknik :)
Korzystam z dwóch przepisów. Jeden pochodzi z karteczki, która jest w mojej kuchni od początku mojej kariery gofrowej, a drugi jest autorstwa Michela Roux, z książki Jajka.
Przepis I:
- 5 żółtek i 5 białek
- 1/2 szkl. cukru
- 1/2 kg. mąki tortowej
- 2 szkl. mleka
- 1 op. cukru waniliowego
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 250g stopionego masła (ew. margaryny)
Miksujemy żółtka z cukrem, dodajemy mąkę, mleko i proszek do pieczenia. Dodajemy tłuszcz. Miksujemy na jednolite ciasto. Ubijamy pianę z białek i delikatnie mieszamy ją z ciastem.
Przepis II (Michela Rouxa):
- 2 żółtka i 2 białka
- 15g drobnego cukru
- 160g mąki
- 50g stopionego masła
- szczypta soli
- 270ml mleka
- kilka kropli esencji waniliowej
Żółtka, cukier, mąkę, masło, sól i 1/3 mleka mieszamy ze sobą na gładką masę, powoli dodając mleko. Na końcu dodajemy esencję, mieszamy i przykrywamy ciasto na czas ubicia piany - dodajemy ją i delikatnie mieszamy z ciastem.
Gofry pieczemy w rozgrzanej gofrownicy (można ją posmarować cienko masłem) aż będą rumiane, studzimy je na kratce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz