To ciasto zawsze budzi emocje. Niby zwykła beza z owocami i bitą śmietaną, a jednak! Zjadacze się zachwycają, a piekarze zamartwiają - czy spód opadnie? Da się zrobić tak, żeby nie opadł: nie wolno otwierać piekarnika dopóki beza nie ostygnie! I wyjdzie super: chrupiący wierzch i miękki środek, do tego bita śmietana, trochę czekolady i sezonowe owoce.
Składniki:
- 6 białek
- 300 g drobnego cukru [ja niechlujnie rozdrabniam cukier w moździerzu]
- łyżeczka octu balsamicznego (może być też czerwony ocet winny)
- 50g drobno posiekanej czekolady
- 3 łyżki dobrego kakao
- 500 ml zimnej śmietany kremówki
- maliny
- 2-3 łyżki startej czekolady
Białka ubijamy na sztywno powoli dodając cukier [po łyżce]. Następnie przesiewamy kakao, dodajemy balsamico, czekoladę i delikatnie mieszamy łyżką. Masę wykładamy na papier do pieczenia, starając się stworzyć równe koło [ ok. 25 cm]. Wstawiamy ją do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika i od razu zmniejszamy temperaturę do 150 stopni. Pieczemy 1h i wyłączamy piekarnik, nie otwieramy, czekamy aż beza wystygnie. Powinna mieć chrupiące ścianki i miękki środek.
Kremówkę ubijamy na sztywno i wykładamy na zimny bezowy spód. Oprószamy startą czekoladą i wykładamy maliny (lub inne owoce).
Noszę się z zamiarem upieczenia bezy, ale wciąż wydaje mi się, że to będzie strasznie słodkie...
OdpowiedzUsuńŁadna Twoja! ;-)
ta z gorzką czekoladą nie jest przesadnie słodka, ja polecam ;)
OdpowiedzUsuń