I zastanawiam się, czy u kogoś na świątecznym stole, obok serników i makowców, znajdują się pączki? Bardzo pasują do tego klimatu, bo ze względu na kaloryczność naprawdę powinno się je jeść od święta.
Kaloryczności można odrobinę zaradzić dodatkiem spirytusu do ciasta, ale wciąż smażenie na głębokim tłuszczu - bo pączki powinny w nim pływać - nie jest zdrowe. Tłuszcz powinien mieć też odpowiednią temperaturę, czyli ok. 170-180 stopni, domowym sposobem można ją sprawdzić wkładając drewnianą łyżkę do garnka, jeśli będą spod niej wypływać bąbelki jest rozgrzany. Ważne, by tłuszcz rozgrzewać powoli, na małym ogniu, a później pilnować temperatury - w za gorącym oleju pączki będą się szybko palić i będą surowe w środku, a z za zimnego będą chłonęły za dużo tłuszczu. Nie dodawajmy też zbyt dużo cukru, bo przyspiesza przypalanie pączków, a i tak będziemy je słodzić po usmażeniu lukrem lub cukrem pudrem.
Niestety babciny przepis się nie zachował...więc skorzystałam z propozycji ze strony mojewypieki.com, dodając do ciasta trochę wódki.
Składniki na ok.15 pączków, wszystkie powinny być w temperaturze pokojowej:
- 400g mąki pszennej + trochę do podsypywania (starajmy się dodawać jej jak najmniej)
- 7g suchych drożdży
- 1/4 łyżeczki soli
- 50g drobnego cukru
- 3/4 szkl. mleka
- 2 całe jaja
- 1 żółtko
- 50g roztopionego masła
- 25 ml wódki
- min. 1l oleju rzepakowego
- dżem różany lub truskawkowy (zmiksowany na gładko blenderem)
- cukier puder + trochę wrzątku
Mąkę przesiewamy i mieszamy z drożdżami, a następnie dodajemy pozostałe suche składniki, mieszamy. Dodajemy jaja, mleko i wódkę, mieszamy, dodajemy masło - wyrabiamy ciasto (oczywiście można to zrobić mikserem - końcówka z hakiem). Musi być miękkie, elastyczne i powinno odchodzić od rąk i miski. Ciasto przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 1,5h w ciepłym miejscu.
Blat posypujemy mąką, rozwałkowujemy na nim ciasto na grubość 1 cm i wycinamy koła szklanką. Układamy je na oprószonej mąką powierzchni, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 20-25 min. aby urosły (co najmniej podwoiły swoją objętość).
W tym czasie powoli rozgrzewamy olej do uzyskania odpowiedniej temperatury (175 stopni). Wyrośnięte pączki smażymy aż będą brązowe, z dwóch stron. Wyjmujemy na ręczniki papierowe. Jeszcze ciepłe nadziewamy (przy pomocy szprycy lub rękawa cukierniczego z długą końcówką) i lukrujemy lub posypujemy cukrem pudrem.
Lukier uzyskamy mieszając cukier puder z niewielką ilością wrzątku. Polukrowane pączki można jeszcze posypać kandyzowaną skórką pomarańczową.
Pięknie i apetycznie się prezentują. Chętnie sięgnęłabym po jednego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam pączki <3 Dobrze, że niedługo Tłusty ;) Super przepis
OdpowiedzUsuńWyglądają mega apetycznie :)
OdpowiedzUsuń