Wszystko zajęło mi dosłownie pare chwil, moja druga połówka nie zdążyła jeszcze otworzyć jednego oka, a ciepłe bułeczki i latte już czekały na stole. (Zanim chłopak wstał, wszystko było już zimne...ale wciąż smaczne ;)
Zastanawiam się czy to bułeczki czy ciasteczka...to chyba zależy od tego tego czy będziecie kroić grube czy cienkie kawałki.
Składniki:
- opakowanie ciasta francuskiego
- cukier
- miękkie masło (dobrej jakości)
- bakalie (ja dałam po ok. 50g : rodzynek, pokruszonych orzechów włoskich, zmielonych orzechów laskowych, płatków migdałów, pokruszonych migdałów, rodzynek)
- duża łyżka płynnego miodu
Na blacie/stolnicy rozsypujemy równomiernie i gęsto cukier. Na to kładziemy ciasto francuskie, lekko wałkujemy i smarujemy masłem. Bakalie mieszamy ze sobą i wysypujemy nimi połowę prostokąta (wzdłuż), polewamy miodem. Prostokąt składamy na pół, dociskając krawędzie (warstwę bakalii przykrywamy ciastem). Lekko wałkujemy - tak aby bakalie wbiły się w ciasto. Znów składamy na pół wzdłuż i lekko wałkujemy. Powstały rulon tniemy na plasterki - np. 2cm - i układamy na blasze wyściełanej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy ok. 15 - 20 min. aż bułeczki będą złociste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz